Zimowe atrakcje Zakopanego z perspektywy wózka i nosidła
Zakopane i Tatry zazwyczaj kojarzą się z trudnymi i długimi wędrówkami i zatłoczonymi Krupówkami, na których kwitnie życie. Niektórzy omijają Zakopane szerokim łukiem uważając, że Tatry nie są odpowiednimi górami dla dzieci. Tymczasem w okolicy Zakopanego jest wiele tras, na które można wybrać się z wózkiem (niekoniecznie terenowym) lub nosidełkiem turystycznym. Przedstawiamy relację z kilkudniowej zimowej wycieczki do Zakopanego, jaką odbyła Monika Deyk wraz z mężem i dwiema córkami (starszą – lat sześć i młodszą – w wieku 8 miesięcy).
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera!
Wózkiem na Kalatówki
Dziś ruszamy wózkiem na Kalatówki. Rano parkujemy przy Skoczni (2,5 zł za h), idziemy piechotką do Kuźnic, tam wchodzimy na szlak na Kalatówki. Droga krótka, ale cały czas pod górę, fajna, ubita, twarda, równa. Śniegu dużo. Idzie się bardzo przyjemnie, wózek w żaden sposób nie ciąży. Starsza na nogach też nie narzeka. Przy parkingu koło skoczni można wypożyczyć sanki, więc jak ktoś chce jest to fajna sprawa (20 zł za dobę). Pod górę ciągnąć ciężko, ale za to z powrotem czeka nas niesamowity zjazd.
U góry mimo, że słońca brak, góry widać dość dobrze. Robimy sobie przerwę w schronisku. Mają tu krzesełka niemowlęce, salkę zabaw z piłkarzykami za darmo. Potem wypożyczamy sanki za 5 zł i zjeżdżamy z super górki na Kalatówkach (tych sanek nie można wziąć ze sobą na dół). Parę zjazdów i czas wracać. Niestety jesteśmy ograniczeni niemowlakiem i jego jedzeniem. Wracamy spacerkiem do Kuźnic i dalej do Zakopanego.
"Dzieciaki w Plecaki" polecają przewodnik wydawnictwa "Bezdroża" - "Tatry z dzieckiem"
Jedziemy do jakiejś karczmy coś zjeść. Trafiamy do pewnej karczmy na rogu koło stacji BP (nie pamiętam nazwy). Wystrój super, miłe panie, jemy przepyszną pizzę z oscypkiem - pycha. Córka zjada znów cały żurek - też smakuje - ceny dobre. Idziemy na Krupówki, na 18 wracamy do pensjonatu na obiad.
Saniami przez Dolinę Kościeliską
Dziś długi dzień - ruszamy do Doliny Kościeliskiej. Jedziemy autem pod wejście - to kilka kilometrów od Zakopanego. Pogoda piękna, śliczne słońce, śnieg i ciepło. Mamy ambitny plan iść na piechotę i z wózkiem, ale jednak jedziemy saniami i bierzemy nosidło. Przejazd kosztuje za sanie 150 zł. Mówimy, że za 150 pójdziemy na nogach. Idziemy więc. Po drodze jednak łapie nas góral i mówi, że pojedzie za 120zł - CAŁE SZCZĘŚCIE. Okazuje się, że to jednak bardzo daleko, 1,5 godziny na piechotę i widzimy po drodze, że starszej byłoby bardzo ciężko dojść, byłby płacz i męka, więc całe szczęście, że pojechaliśmy saniami. Po drodze piękne widoki. Pogoda słoneczna, niebieskie niebo, więc wszystko widać. Góral opowiada nam całą historię i wszystko o tych górach - super wycieczka.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera!
Dojeżdżamy do parkingu, przed nami jeszcze pół godzinki spaceru lekko pod górę. Dla starszej mamy sanki (wypożyczone pod skocznią za 20zł), ale pod górę ciężko ciągnąć. Przy schronisku super widoki, piękna pogoda, ludzie się opalają. Gdzieś tam w połowie widzieliśmy tatę z wózkiem, ale później już nie, nie dotarł.
Zimą nie polecamy iść tam wózkiem. Breja rozjechana przez samochody i wozy powoduje, że trudno iść na nogach,a co dopiero wózkiem. Super, że zdecydowaliśmy się na nosidło. Jemy niedobrą szarlotkę w schronisku i wracamy już na nogach. Starsza na sankach, zjeżdża z górki jak się da, jak nie to ciągniemy. Niestety droga długa 1,5 godziny. W połowie nachodzi mgła, nic nie widać, robi się zimno, wiatr. Mała nie chce już siedzieć w nosidle, prawie biegniemy. W końcu docieramy do auta, ale wspomnienia mamy super.
Z niemowlakiem na Kasprowy Wierch
Ruszamy na Kasprowy! Dziś dzień bez samochodu. Wsadzamy niemowlę w nosidło i ruszamy autobusem z Chłabówki do ronda (jedzie bezpośrednio), następnie autobusem do Kuźnic. Bilety coś koło 3 zł. Czekamy w krótkiej kolejce po bilety na kolej (40 zł jeden bilet) i jedziemy na Kasprowy. Starsza zadowolona bardzo. Niestety widoczność żadna. U góry śnieżyca, sypie śnieg i wieje wiatr. Widać tylko masę narciarzy i nic więcej. Mała zjada kaszkę w barze, my szarlotkę z kawą (ceny zabójcze!) i zjeżdżamy w dół. W WC znajduje się przewijak.
Po drodze przejaśnia się i widać piękne góry i niesamowite widoki. Wracamy do ronda i ruszamy na skocznię. Wchodzimy na obiekt i wjeżdżamy krzesełkowym na samą górę (8 zł wjazd i zjazd). Mamy ładne słoneczko, więc widoki też są ok. Na górze robimy sobie zdjęcie z nartami, będzie miła pamiątka.
Potem fundujemy sobie trochę przyjemności i zjeżdżamy na pontonach - 5zł jeden zjazd, kupujemy 3 zjazdy za 12 zł. Niestety zjazdy bardzo wolne i nic specjalnego. Nie to co na Wieżycy, na Kaszubach! Potem lądujemy w barze pod skocznią, niestety tu żurek okazuje się być niedobry. Jemy więc frytki i wracamy autobusem na obiad do naszego pensjonatu.
Wózkiem na Gubałówkę i Butorowy Wierch
Lekki dzień przed wyjazdem. Dziś ruszamy kolejką na Gubałówkę - niestety nic nie widzimy, bo jest totalna mgła. Ale Gubałówką spacerujemy, ludzi mało, wszystkie straganiki pozamykane, cisza, pustki. Idziemy na wyciąg na Polanę Szymoszkową. Tam siadamy w super Karczmie. Trochę drogo ale miła obsługa. Jest krzesełko niemowlęce, przewijak, pokój zabaw. Jemy chleb ze smalcem (2 pajdy - 5zł), pycha - choć jadłam lepsze u nas na Kaszubach. Widoczność jest lepsza, widać już miasto na dole, mnóstwo narciarzy. Kolej bardzo nowoczesna.
Mąż z wózkiem rusza asfaltowądrogą na dół. Ja ze starszą córką idziemy szlakiem na Butorowy Wierch i tam zjeżdżamy na dół. Mamy wykupiony bilet łączony, bo wychodzi bardzo tanio - 13 za wjazd i zjazd! Zjazd z Butorowego jest super, długi, śliczne widoki, ale niestety zimno.
Na dole Pan kusi nas kupnem zdjęcia z wyciągu za 10 zl. Decydujemy się, super pamiątka, a cena nie aż taka wysoka. Przy zejściu z kolejki spotykamy męża i wracamy dalej na piechotę do Zakopanego. Długo się idzie, ale gdy docieramy do auta jesteśmy zadowoleni.
Następnie jedziemy do Aquaparku w centrum. Obiecaliśmy to starszej. Jest godzina ok. 14. Panie w kasie powodują, że chce nam się wracać do domu (strasznie niemiłe i opryskliwe), ale wchodzimy. Aquapark fajny (uwaga na krzyczących ratowników). Super zjeżdżalnie dla starszych i młodszych. Woda cieplutka, mała zadowolona, pluska się w wodzie. Starsza pływa i korzysta ze zjeżdżalni z mężem. W szatniach przewijak. Cena standardowa jak w każdym aquaparku. Na basenach jesteśmy 2,5 godziny (promocja pozasezonowa: 2 godziny w cenie i 0,5 godziny gratis).
Autorem tekstu i zdjęć jest Monika Deyk
.
Komentarze
Zalogowani użytkownicy nie muszą wpisywać kodu bezpieczeństwa. Zarejestruj się teraz lub zaloguj się jeśli masz już konto.