dzisiaj jest sobota, 20 kwietnia 2024
Booking.com

Kliknij województwo, aby zobaczyć atrakcje.

Mapa atrakcji dolnośląskie kujawsko-pomorskie lubelskie lubuskie łódzkie małopolskie mazowieckie opolskie podkarpackie podlaskie pomorskie śląskie świętokrzyskie warmińsko-mazurskie wielkopolskie zachodniopomorskie

Kliknij województwo, aby zobaczyć wycieczki.

Mapa wycieczek dolnośląskie kujawsko-pomorskie lubelskie lubuskie łódzkie małopolskie mazowieckie opolskie podkarpackie podlaskie pomorskie śląskie świętokrzyskie warmińsko-mazurskie wielkopolskie zachodniopomorskie

Kliknij województwo, aby zobaczyć noclegi.

Mapa noclegów dolnośląskie kujawsko-pomorskie lubelskie lubuskie łódzkie małopolskie mazowieckie opolskie podkarpackie podlaskie pomorskie śląskie świętokrzyskie warmińsko-mazurskie wielkopolskie zachodniopomorskie

Gdy nie ma dzieci czyli rowerem wokół Tatr

2018-09-03 08:57

Początkowo planowałem jechać dokładnie trasą projektowanego i budowanego Historyczno-kulturowo-przyrodniczego Szlaku Wokół Tatr. Niestety z uwagi na brak mapy, brak czasu na dokładne rozpoznanie tematu (wyjazd przesunął się o 2 tyg. do przodu dosyć niespodziewanie) oraz krótki urlop od rodziny jaki udało mi się wygospodarować i sporo planów na te kilka dni tylko częściowo jechałem trasą szlaku. Wpływ na to miała także planowana przeze mnie działalność wspinaczkowa w Tatrach, w związku z czym na rower miałem 2-3 dni. Zaplanowałem trasę, która biegła najbliżej Tatr. Moim zdaniem te 2 czy 3 dni to jednak za mało by naprawdę nacieszyć się pięknem Tatr i okolicznymi atrakcjami. Warto zajechać do Popradskiego Plesa w Dol. Mięguszowieckiej, odwiedzić Jaskinię Beliańską, być może wjechać kolejką na Łomnicę... Ja tego nie zrobiłem, a o powodach napiszę poniżej.

Dzień pierwszy - Nowy Targ - Trstena - Liptowski Mikulasz

Wycieczkę rozpocząłem w Nowym Targu na ul. Składowej. Tutaj rozpoczyna swój bieg piękna droga rowerowa w kierunku słowackiej granicy i miasta Trstena. Samochód zostawiłem 150 m wcześniej, na terenie, na którym firmę ma Mirek - jeden z klientów mojego sklepu z przyczepkami i rowerami dla dzieci. Mirku, jeszcze raz bardzo serdecznie Ci za to dziękuję!

Już po powrocie doczytałem, że dla rowerzystów przygotowano bezpłatny parking dla użytkowników Szlaku wokół Tatr w Czarnym Dunajcu - mieści się przy Zespole Szkół, w bezpośrednim sąsiedztwie drogi nr 958 Kraków-Zakopane.

Na trasę wyruszyłem późno, miałem za sobą nocno-poranny przejazd na trasie Warszawa - Nowy Targ z noclegiem w samochodzie gdzieś na stacji beznynowej w Krakowie i zakupy na pierwszy dzień. Trochę się zeszło z tym wszystkim i ruszyłem na trasę dosyć późno. Wjazd na szlak to coś fantastycznego - piękna asfaltowa nawierzchnia, szeroka droga, oznakowanie, tablice informacyjne, przejazy rowerowe przez drogi publiczne, wiaty (miejsca odpoczynku - trochę brakowało miejsc siedzących pod wiatą - czasami aż chce się schronić przed słońcem lub deszczem i zjeść coś) i co najważniejsze - ogrom rowerzystów! Głównie turystów jednodniowych i lokalnych mieszkańców, w większości jednak Słowaków. Starsi, młodzież, rodziny z dziećmi, trafili się rolkarze oraz nartorolkarze. I to wszystko w dzień powszedni, wakacyjny, ale jednak powszedni! Lekko licząc przez pierwsze 2 godziny spotkałem ok. 100 rowerzystów. Słowacy po prostu podjeżdżali samochodami pod wybrane punktu, wyładowywali rowery i jechali, ale zapewne nie wszyscy. I tak aż do Trstenny, do której pojechałem z powodu słabego przygotowania o trasie ;)

Trasa główna Szlaku Wokół Tatr, czyli rowerem po nasypie dawnej linii kolejowej po stronie słowackiej

 Trasa główna Szlaku Wokół Tatr, czyli rowerem po nasypie dawnej linii kolejowej po stronie słowackiej

W pewnym momencie trasa wiodła wzdłuż drogi 958, dosyć ruchliwej, ale nie było raczej innej opcji poprowadzenia trasy. Nie ma co narzekać, jest naprawdę super jakość! Brawa dla realizatorów! A wszystko to połączone z widokiem na Tatry! Planowany szlak ma prowadzić aż przez Trstennę, ja jednak odbiłem (gdy już wróciłem z niej zorientowawszy się, że trochę się zapędziłem), w kierunku w miejscowości Vitanova na Oravice (zjechałem na drogi szutrowo-asfaltowe, można jednak zjechać spokojnie na dobrą asfaltową trasę). Tutaj niestety zjeżdżamy już z trasy projektowanego i budowanego Szlaku Wokół Tatr i jedziemy drogami publicznymi (albo lokalnymi o małym natężeniu ruchu samochodowego albo ze sporym poboczem, tak, że mogłem spokojnie nim jechać), ale mnie to absolutnie nie przeszkadzało. Jechałem sam, bez dzieci.

Widok na Tatry z okolic Zuberca.

 Widok na Tatry z okolic Zuberca.

Czeka nas zjazd w dół Doliną Orawicką, w której na odległości kilku kilometrów wybudowana została piękna wydzielona droga rowerowa wzdłuż rzeki Orawica z miejscem odpoczynku. Byłem już lekko zmęczony gdy mijałem w Orawicach baseny termalne i korzystających z ciepłych kąpieli ludzi. Tutaj też przygotowane zostały piękne wiaty, ale nie tylko dla rowerzystów ale przede wszystkim chyba dla turysów odwiedzających TANAP. Kieruję się na miejscowości Habovka, Zuberec, w którym w okolicach czterdziestego kilometra trasy (mojego jednak już 56 km) zaczynają się naprawdę wymagające podjazdy. A w zasadzie, jak podpowiada zapis z trasy, jeden długi na 9,5 km podjazd o przewyższeniu 314 m. Niby tylko 3,3%, ale szczególnie uciążliwe dla turysty z sakwami (po raz kolejny wybrałem moje Crosso Dry 60), jadącego bez towarzystwa - mi dały nieźle w kość, na tyle, że na początkowym fragmencie zdecydowałem się zejść z roweru - na szczęście b. szybko na niego wsiadłem, bo już po kilkunastu metrach, ale było ciężko. Uciążliwości dodaje im fakt, że podjazd jest długi i wymaga żmudnej pracy nogami. To nie są strome podjazy długości 500 czy 1000 m, ale podjazdy na 4-5 km, niemalże jeden po drugim. Pierwszy podjazd pod Palenicę (1046 m), a drugi pod Kwaciańskie Siodełko (1090 m n.p.m.). Za to widoki z Siodełka, przepiękne!

Mnie dodatkowo ciążył namiot Rockland Soloist (nie jest ciężki, bo waży ok. 1,45 kg i można go brać jako awaryjny nocleg, w dodatku dosyć szybko można go rozłożyć i dobrze sprawdza się podczas rowerowych wyjazdów, dodatkowo ma maskujący ;) zielony kolor) i śpiwór, które wziąłem na wszelki wypadek, gdybym musiał nocować na dziko... (miałem to w planach). Co istotne, nie miałem nawet z kim porozmawiać, nie miał mnie kto wesprzeć, bo byłem sam. Mówiłem sobie: "tylko spokój cie uratuje" ;) Wrzuciłem najlżejszą przerzutkę i kręciłem, kręciłem, kręciłem i uzupełniałem płyny, co jakiś czas robiąc przystanki. Baaardzo szczególnie na podjazdach przydały się chwyty (Ergon Grip GP 4 S) w kierownicy, które zakupiłem przed wyjazdem. Poprzednie kompletnie nie trzymały się kierownicy, kręciły się, a te razem z rogami spisywały się świetnie. Dobry chwyt, stabilność, możliwość zmiany położenia rąk. Przy długich podjazdach niesamowicie pomocne.

Gdy na Kwaciańskim Siodełku (1090 m n.p.m.) zobaczyłem biwakujących w swoich kamperach Litwinów, nie wytrzymałem i zatrzymałem się na posiłek. Miałem wymówkę, bo roztaczał się stąd piękny widok na Kwaciańską Dolinę i Oravską vrchovinę. Jak się okazało, za kilkaset metrów zaczął się długi na kilka kilometrów, niesamowity zjazd. Kilkanaście kilometrów w dół podczas, których musiałem założyć spodnie, bluzę i kurtkę bo sierpniowe wieczory w Tatrach są naprawde chłodne, szczególnie gdy pędzi się w dół. Jeśli lubicie zjazdy, to jest to coś fantastycznego. Hamowałem i zwalniałem na zakrętach, bałem się nie wylecieć z nich przy prędkości 40-50 km/h. W dodatku było naprawdę zimno. Oszczędzałem kolana, które powoli zaczynały dawać znać o wysiłku jaki miały za sobą. Zrobiłem jeden przystanek by móc podziwiać Liptowskie Morze. Po tym niesamowicie długim zjeździe droga zaczęła się wypłaszczać, gdzieniegdzie pojawiały się nieduże podjazdy. Zastanawiałem się, co czeka mnie nastepnego dnia, jak to w górach, skoro zjechałeś, będziesz musiał wjechać.

Do Liptowskiego Mikulaszu zajechałem ok 20:00, była już szarówka. Nie wiedziałem, czy za miastem znajdę miejsce na biwak i ile jeszcze kilometrów będę musiał jechać. Dosyć szybko udało mi się znaleźć nocleg (Ubytovanie u Oškov). Przez długi czas nie lubiłem używania gadżetów elektronicznych, ale teraz doceniłem smartfona i booking.com, dzięki któremu szybko znalazłem nocleg. I przyznam, że to był dobry pomysł - ciepły prysznic i wygodne łóżko to było to, czego mi było potrzeba po tych 100 km i 1201 m pod górkę :)

Dzień drugi - Liptowski Mikulasz - Podbańskie - Smokowce - Żdżiar - Nowy Targ

Właścicielka domu, w którym się zatrzymałem, zresztą także rowerzystka i taterniczka spytała czy do Nowego Targu zamierzam dojechać dzisiaj? Oczywiście, że nie! Gdy patrzyłem na kilometry, które mnie czekały i przewyższenia na mapie, którą dostałem od Mirka przerażały. Zastanawiałem się, gdzie wypadnie mi nocleg. Jechałem przez Mikulasz, drogą nr 18, mijając piękną drogę rowerową prowadzącą wzdłuż drogi, na którą nawet wjechałem ale szybko wróciłem gdyż nie chciałem popełnić błędu z dnia poprzedniego gdy dojechałem tak parę kilometrów za daleko. Jak się później okazało droga ta pięknie omija centrum i ruchliwą część Mikulaszu i wyprowadza nas zaraz za miastem na drogę nr 18, którą ja cały czas jechalem. Opis tej drogi na stronie Szlaku (http://www.szlakwokoltatr.eu/mapa/16/trasa-miejska-wzdluz-brzegow-wagu-w-liptowskim-mikulaszu). Jeśli nie potrzebujecie zrobić zakupów to skorzystajcie z tego wariantu - przez Mikulasz główną drogą jedzie się mało przyjemnie, wśród wielu samochodów... Jedyny plus dla mnie taki, że po drodze zrobiłem szybkie zakupy na cały dzień, później jechałem dalej poboczem drogi nr 18. Jeśli ktoś bardzo nie lubi ruchu samochodowego może odbić w lewo na miejscowość Benadikowa i drogami lokalnymi przez Jamnik i Vavrisovo wyjechać na docelową drogę nr 537 w kierunku Podbańskich. Nie zdecydowałem się na ten wariant, dzięki czemu w miejscowości Liptovsky Hradok miałem okazję zobaczyć malowniczo położony zamek. Nie byłem chyba w najlepszej formie tego dnia, jechało mi się ciężko, jeszcze gorzej gdy zobaczyłem sunących z naprzeciwka Słowaków, którzy kręcili naprawdę mocno! Po 30 km, w Podbańskich zrozumiałem dlaczego? Spojrzałem na mapę i uświadomiłem sobie, że od Liptowskiego Mikulaszu cały czas jechałem pod górkę. Nachylenie nieduże, ale po poprzednim dniu dawało się we znaki. W miejscowości Podbanske znajduje się duży parking skąd w górę idzie wzdłuż Cichej Doliny i Cichego Potoku 11 kilometrowa asfaltowa droga, na której jest dopuszczony ruch rowerowy. Pierwszeństwo mają jednak piesi, o czym przypominają znaki. Jest to jeden z efektów programu "Tatry bez barier", realizowanego po stronie słowackiej. Wg relacji Mirka, piękny odcinek, który warto zaliczyć rowerem, szczególnie, że nie ma tam dużych przewyższeń a droga prowadzi aż pod Czerwone Wierchy i Kasprawy! Cóż, następnym razem tam zjadę!

Zamek w Liptowskim Hradoku.

Zamek w Liptowskim Hradoku.

W Podbańskich wjeżdżamy na słynną Drogę Wolności i tak do 120 km (licząc początku na ul. Składowej w Nowym Targu) jedziemy cały czas (z drobnymi przerwami) pod górę... Jesteśmy w końcu w Tatrach Wysokich! Po tych 30 km chyba mój organizm obudził się gdyż parłem mocno naprzód mimo, że podjazd był długi i męczący. Czułem się naprawdę dobrze, a pogoda była wprost fantastyczna! Piękne słońce, wspaniałe widoki na Tatry, czego chcieć więcej? Po 15 km od Podbańskich dojechałem do Szczyrbskiego Jeziora (Strbske Pleso) - 1260 m n.p.m. Postanowiłem wspiąć się te dodatkowe 2 km w kierunku jeziora, nad którym 10 lat wcześniej byłem z Anią, wtedy jeszcze dziewczyną, a teraz już żoną i wysłać jej zdjęcie podobne do tego, jakie wtedy zrobiliśmy, na chwilę przed ... padnięciem baterii w aparacie. Widoki na tatrzańskie szczyty są stąd niesamowite, szkoda tylko, że moje umiejętności fotograficzne nie stoją na równie wysokim poziomie i nie potrafię oddać piękna tego miejsca.

Widok ze Szczyrbskiego Jeziora na Tatry Wysokie.

Widok ze Szczyrbskiego Jeziora na Tatry Wysokie.

Nawet zastanawiałem się czy nie przejechać w kierunku Popradskego Plesa w Dolinie Mięguszowieckiej i zjechać kawałek dalej ale mając w planach jeszcze wiele kilometrów stwierdziłem, że znowu następnym razem, a może i podjazd pod Śląski Dom w następnej z dolin, czyli Wielickiej? Jeśli będziecie mieć więcej czasu, pojedźcie tam, przenocujcie w schronisku, odwiedźcie cmentarz ofiar gór pod Osterwą. To właśnie tutaj kilka lat wcześniej podczas kursu taternickiego poznawałem czym jest wspinanie po słowackiej stronie. Galeria Osterwy, Szarpane Turnie. Szczególnie te drugie oferują piękne wspinanie w naprawdę spokojnym, odludnym terenie Doliny Złomisk - magiczne miejsce, o powrocie do którego marzę odkąd tam trafiłem.

Jadąc Drogą Wolności od Szczyrbskiego Jeziora jadę już cały czas w dół. Mijając tatrzańskie miejscowości Wyżnie Hagi, Wysokie Tatry, Tatrzańską Polankę dojeżdzam do Starego Smokowca, który mocno się zmienił, ale wszystkie z tych miejscowości zachwycają architekturą, której trudno szukać po polskiej stronie w Zakopanem czy Białce. Smokowiec powoli zaczyna się rozbudowywać w hotele, ale jeszcze wiele mu brakuje (na szczęście!) do Zakopanego. Wciąż na Słowacji jest spokojniej i turyści są jacyś inni - znający góry, mający przed nimi pokorę, przygotowani do wędrówek po nich. W Smokowcu polecam bistro przy Hotelu Smokovec, za kilka euro można tam zjeść porządny składający się z dwóch dań obiad. Tak posilony ruszyłem dalej w kierunku Tatrzańskiej Łomnicy, skąd rozpościerał się niesamowity widok na Łomnicę - piękny, niesamowity szczyt, kolejne z moich marzeń wspinaczkowych.

Widok m.in. na Łomnicę.

Widok m.in. na Łomnicę.

Od Smokowca prowadzi droga piesza, na której prawdopodobnie dopuszczony jest ruch rowerów (na pewno od Łomnicy). Zdecydowałem się jednak w znakomitej większości na jazdę drogą 537, wzdłuż której poprowadzono wspomnianą trasę. Miałem sporo kilometrów za sobą, dużo przed sobą a tutaj, w przeciwieństwie do drogi dla rowerów, pomagała grawitacja i łatwiej było się rozpędzić. Nie trzeba było też uważać na pojawiających się czasami pieszych. Wydzielona trasa kończy się w miejscowości Tatranske Matliare. Jadę w kierunku Tatrzańskiej Kotliny, z postanowieniem, że przenocuję na Łysej Polanie u znanego mi Słowaka lub w byłem placówce Straży Granicznej. A może pojadę wprost do Zakopanego? Tylko po co? Niestety, ale nie pałam miłością do tego miasta... Plan nie był jeszcze sprecyzowany, szczególnie, że chciałem jeszcze się wspinać podczas tego wyjazdu, a czasu było coraz mniej... Od skrzyżowania drogi 537 z drogą 67 jedziemy przez kilka km jedziemy piękną drogą dla rowerów, która zaczyna się w Białej Spiskiej (Spiska Bela). Niestety dosyć szybko się kończy, a ja ponownie omijam kolejną atrakcję czyli Jaskinię Beliańską. Pedzę w kierunku Żdżiaru i Podspadów, mając po swojej lewej stronie Tatry Bielskie - słyszeliście o takich? :) Ja nawet mam przewodnik po nich, ale nigdy jeszcze w nich nie chodziłem. Pod Żdżiarem zaczyna się kolejny wymagający podjazd na Przełęcz Zdziarską (1080 m n.p.m.), co prawda tylko ok. 4% nachylenia, ale dla kogoś, kto jedzie z sakwami i ma za sobą tego dnia już ponad 80 km w nogach może być wyzwaniem. I znów "spokój mnie uratował" a nagrodą był kilku kilometrowy zjazd do Podspadów, tych samych, które Polska zagarnęła w 1938 r.... Ehh ta trudna historia. Stąd mamy już z górki i to naprawdę, postanawiam, że zanocuję w Nowym Targu (w znalezieniu noclegu ponownie pomógł smartfon), szybka rezerwacja w Chicago Hostel i mogłem spokojnie jechać, w końcu to jeszcze tylko 30 km, w znakomitej większości z górki lub po płaskim :) A nagrodą za trudy są piękne widoki na Tatry - Bielskie, a później Wysokie. Niesamowite, co chwila patrzyłem do tyłu lub się zatrzymywałem i cieszyłem oczy!

Widok na Tatry z drogi krajowej nr 49 w kierunku Nowego Targu - okolice Jurgowa.

Widok na Tatry z drogi krajowej nr 49 w kierunku Nowego Targu - okolice Jurgowa.

Do Nowego Targu dojechałem już po 20:00, było ciemno, przydało się dobre oświetlenie i duuuże odblaski w moich sakwach Crosso - byłem pewien, że kierowcy mnie widzą, a jeździli tu trochę szybciej niż parę kilometrów wcześniej po słowackiej stronie. W nagrodę kupiłem sobie sernik, zameldowałem się w hostelu Chicago Hostel i ... postanowiłem, że jutro wracam, odwiedzić babcię, która trafiła do szpitala. Góry poczekają, na pewno będą tu przez całe moje życie, babcia ... niestety jak się okazało, była z nami tylko i aż przez tydzień.

Pokonana przeze mnie trasa pokrywała się z trasą rajdu Wokół Tatr zorganizowanego przez i była jednocześnie najkrótszym szosowym wariantem wokół Tatr po słowackiej stronie - dostępnym dla każdego typu rowerów, także szosowych. Była wymagająca i bardzo logiczna, prowadziła w bardzo prosty sposób, blisko Tatr. Można oczywiście odbić w kierunku Łysej Polany, pojechać drogą Oswalda Balzera, zajechać do Zakopanego, ja jednak cieszę się z jazdy w kierunku Nowego Targu - przede wszystkim z przepięknych panoram na Tatry i wciąż malejącej wysokości, która pozwala szybciej jechać do celu ;)

Widok na mało znane Tatry Bielskie.

Widok na mało znane Tatry Bielskie.

Zaprojektowany i tworzony Historyczno-kulturowo-przyrodniczy Szlaku Wokół Tatr będzie miał dłuższy przebieg i będzie bardziej oddalony od Tatr. Będzie przebiegał przez Dolny Kubin, Rużomberk, Kieżmark i Białą Spiską. Na całej jego długości, po polskiej i słowackiej stronie przygotowano dodatkowe trasy, które są oznaczone. To takie odnogi pozwalające poznać piękno Tatr i ich otoczenia. Planowany szlak zdecydowanie będzie trasą dla wszystkich, z małą liczbą podjazdów, na pewno nie będą tak wymagające, jak te, które ja robiłem. Sądzę, że będzie można się wybrać na niego nawet z dziećmi. Ale przyjdzie nam poczekać na to jeszcze kilka lat. Ile? Nie wiem niestety...

Jak najlepiej dojechać na szlak wokół Tatr?

Moim zdaniem najlepiej dojechać do Nowego Targu i stąd wystartować - można dojechać samochodem i zostawić go na wspomnianym przeze mnie parkingu lub pociągiem z Krakowa, a następnie pociągiem, którego składy są przystosowane do przewozu rowerów, do Nowego Targu. Z noclegów polecam Chicago Hostel, spokojnie zostawiłem tam rower, jest wyposażony w kuchnię, w samym centrum skąd naprawdę blisko do startu szlaku. Hostel czysty, pokoje nieduże, ale na jeden nocleg za niewielką cenę wystarczył - szczególnie, że byłem tego dnia sam w pokoju i w tej części hostelu, w której zlokalizowany był mój pokój.

Moje przemyślenia o trasie i Szlaku

Trasa jest moim zdaniem wymagająca, kondycji, samozaparcia i umiejętności jazdy rowerem (technika podjazdu, zjazdy, odpoczynki), wszystko trzeba umiejętnie rozplanować. Natomiast satysfakcja z pokonanej trasy - niesamowita! Aż nabrałem ochoty na trasę wokół Jeziora Czorsztyńskiego, zdecydowanie krótszą ale także atrakcyjną i urozmaiconą :)

Wybudowane już odcinki to świetna jakość! Piękny, gładki asfalt po którym suną całe rodziny, dosłownie setki rowerzystów! Na trasie Nowy Targ - Trstenna w ciągu dnia minąłem setki rowerzystków, zdarzali się rolkarze i nartorolkarze. Głównie Słowacy, tak wywnioskowałem z ich rozmów. A był to wtorek, co prawda wakacyjny, ale jednak! Na odcinkach Szlaku Green Velo, po którym sporo jeździłem w Podlaskim niestety ruch był zdecydowanie mniejszy.

Na stronie www Szlaku brakowało mi mapy przedstawiającej docelowy przebieg lub alternatywny wariant, np. taki, który pokonałem, trochę gubiłem się w znacznej liczbie propozycji wycieczek (po gotowych już odcinkach) i nie bardzo wiedziałem, jak dokładnie przebiega trasa. Wybrałem swój wariant przy pomocy dostępnej mapy i wspomnianej już mapy Rajdu Wokół Tatr. Warto dodać takie informacje mimo, że projekt nie jest jeszcze skończony. A zapowiada się trasa dla wszystkich! Na samej stronie fajnie opisane mapy, profile (pozwala poznać czego się spodziewać), ale brakowało całości mapy. Sądzę, że z pomocę Google Maps czy OSM łatwo można coś takiego zaprezentować.

ps. Już w trakcie jazdy dostałem od administratorów strony Szlaku link do mapy z przebiegiem odcinków wybudowanych w I etapie oraz tych, które budowane są w ramach II etapu projektuhttps://www.google.com/maps/d/u/0/viewer?mid=1cL81976QNAZMQnqKnB3kLpyDGM8&ll=49.29271071505794%2C19.97893810000005&z=10

Jaki rower / sprzęt zabrałem?

Jechałem moim sprawdzonym Giant Roam 3 na kołach 28" (prosty rower crossowy), z zamontowanym bagażnikiem z przodu i z tyłu, przed wyjazdem zamontowałem wspomniane wcześniej chwyty Ergon Grip GP 4 S.

Sakwy - na wyprawy koniecznie wodoszczelne, nie zazdroszczę osobom, którym deszcz zmoczy zawartość... My korzystamy z wielokrotnie sprawdzonych sakw polskiej firmy Crosso. Podczas tej wycieczki na szczęście nie spadła jednak ani jedna kropla deszczu :)

Torba na kierownicę z mapnikiem - pozwala mieć zawsze pod ręką aparat, telefon, bez obawy o zamoczenie i śledzić trasę na mapie. Korzystam z torby firmy Ortlieb - gwarantują one łatwy dostęp do zawartości i przede wszystkim ochronę przed wodą! A zlewa bez możliwości schowania się może dopaść i na krótkich wycieczkach.

Wskazówki

Przed wyjazdem zapoznajcie się z nowo oddanymi odcinkami, rozpoznajcie dodatkowe trasy, które warto zrobić i przygotujcie się kondycyjnie!

Noclegi - raczej nie ma problemu ze znalezieniem noclegów - ja jechałem jednak w ostatnim tygodniu sierpnia, warto zwrócić też uwagę, że na terenie TANAP nie można biwakować na dziko.

Trasa - korzystałem z mapy "Wokół Tatr" wydawnictwa Galileos (obejmowała całość terenu, który chciałem przejechać, zawierała odległości, poziomice) oraz mapy dla uczestników Rajdu Wokół Tatr, która niesamowicie pomagała dzięki profilowi hipsometrycznemu trasy :) Ten spadek w dół napawał nadzieją podczas podjazdów! ;)

Mapa budowanego Szlaku Wokół Tatr, z zaznaczeniem nawierzchni pod linkiem bit.ly/mapSWT. Dowiedziałem się o tym sporo po czasie.

Wiata rowerowa po słowackiej stronie.

Wiata rowerowa po słowackiej stronie.

Zdecydowanie warto wybrać się na lekko - zminimalizować sprzęt, ale zabrać komplet odzieży - przeciwwiatrowej, przeciwdeszczowej, lekkie rękawiczki (kilka dni po moim wyjedździe w Tatrach spadł śnieg) - zjazdy wieczorem potrafią nieźle wychłodzić organizm (o ile nie ma się ciepłej bluzy i porzadnej kurtki przeciwwiatrowej). Szykujcie się na przewyższenie rzędu 2500 m.

Warto zaplanować więcej czasu i zrobić okoliczne trasy dodatkowe, odwiedzić atrakcje, wjechać kolejką na Łomnicę, zwiedzić Jaskinię Beliańską, zanocować w schronisku górskim...

Polskie i słowackie przepisy dla rowerzystów znajdziecie na stronie Szlaku Wokół tatr - http://www.szlakwokoltatr.eu/trasy/polskie-i-slowackie-przepisy-dotyczace-rowerzystow

Świetne miejsca na posiłek - restauracja Bury Miś w Białce Tatrzańskiej (przy rondzie) oraz w restauracji w Nowym Targu "Villa Toscana" - słynna pizza u Włocha, jak to mawiają moi znajomi wspinacze :) Nie korzystałem jednak w trakcie tego wyjazdu.

Podczas tej wycieczki po raz pierwszy korzystałem z aplikacji do rejestracji trasy. Zdecydowałem się na Strava, bardzo fajna, generuje przydatne statystyki (np. mapy z podjazdami, przewyższenie, procent nachylenia), zapisuje trasę. Uwaga - eksport trasy do pliku KML, GPX (czyli użyteczny dla innych użytkowników) tylko w wersji płatnej, sporo płatnej :( Posiadam darmową wersję. Niestety telefon wymaga wtedy dodatkowego zasilania, zdecydowałem się więc na zakup powerbank, który zresztą przydał się do naładowania lampki (niestety moja poprzednia uległa zalaniu podczas tatusiowego wyjazdu, a jedyna pasująca pod rower i torbę na kierownicę ma ładowanie na USB). To dla mnie prawdziwy skok technologiczny i mentalny - tyle elektroniki w jednym miejscu! ;) Chyba z powodu zmęczenia drugiego dnia nie włączyłem nagrywania od początku, wystartowałem dopiero w Podbańskich.

Trasa jest wymagająca - wymaga dużo wysiłku, samozaparcia na podjazdach i koncentracji przy zjazdach! Nie wiem, czy pokonałbym ją gdyby np. padał deszcz. Dzięki fantastycznej pogodzie - 2 dni słońca - było naprawdę niesamowicie. Widoki wynagradzały wysiłek, a 2 dni to raczej za krótko na wycieczkę krajoznawczą - raczej tak na wyżycie się.

A jeśli jeszcze Was nie zachęciłem do pokonania tej trasy to zajrzyjcie na wspaniały blog Szymona Nitki i jego relację z jesiennej wycieczki dookoła Tatr - http://www.znajkraj.pl/rowerowa-wycieczka-dookola-tatr

Komentarze

Gość - Malisz 2017-09-11 15:22

Bardzo fajna wycieczka i relacja. Pozdrawiam.

Zalogowani użytkownicy nie muszą wpisywać kodu bezpieczeństwa. Zarejestruj się teraz lub zaloguj się jeśli masz już konto.